
Wiśniówka
Wiśniówkę kiedyś robiłam co roku, z przepisu koleżanki Agi.
A było to tak, że na pewien wyjazd integracyjny Aga zabrała wytwór swojego taty i degustacja zaczęła się już na polu golfowym, to był początek naszej integracji, i jakby po niej celowanie w tą małą piłkę szło coraz lepiej…
Ja niestety poszkodowana, bo prowadziłam samochód i musiałam dowieść ten wesoły autobus do celu z pola golfowego i dopiero zaczęłam degustację!
Trunek zacny i tak mi posmakował, że przepis wzięłam i przez lata robiłam…
Pamiętam jak nastawiałam wiśnie w wielkim słoju… i raz przyszła Natalka podczas tej produkcji i mówi „oooo mamusiu robisz nam kompocik?”
….no niestety nie…. 🙁
Potem na kilka już lat zarzuciłam szykowanie wiśniówki i w tym zachciało mi się zrobić znowu troszeczkę…
Będzie w sam raz na jesienne wieczory…
Niestety ten przepis nie jest tym od Agi, co bardzo mnie smuci ale mam nadzieję że będzie też dobra, a do Agi się uśmiechnę, pewnie ma recepturę taty i może jeszcze w tym sezonie coś nastawię 🙂
P.S. A wyjazd integracyjny był jednym z lepszych i bardziej udanych, właśnie wspomnienia wróciły i uśmiech pod nosem nie jeden….
Składniki na około 2l:
- 1,5 kg wiśni
- 1 kg cukru
- 0,5 l spirytusu
- 0,5 l wódki
Wiśnie wrzucić do większego słoja, zasypać cukrem, przykryć i odstawić na 3 dni aby puściły sok.
Powstały sok zlać do garnka i zagotować, wyłączyć, zebrać pianę z góry i odstawić do wystudzenia. Po wystudzeniu dodać cały spirytus, wymieszać, przykryć i odstawić na 2 tygodnie.
Pozostałe wiśnie wrzucić z powrotem do słoja i zalać wódką, przykryć odstawić także na 2 tygodnie.
Po tym czasie odcedzić wódkę od wiśnie i przelać do soku ze spirytusem, wymieszać.
Rozlać do butelek i można degustować, choć….
…im dłużej stoi tym lepsza, choć….
Nie wiem czy tak długo postoi 😉
Miłego!