
Tęczowa babka
Hmmmmm…..
w sumie to nie wiem od czego tu zacząć 
Tydzień temu była imponująca Panna cotta podwójnie czekoladowa, która zachwyciła mnie przede wszystkim swoim wyglądem, ale smakiem też i jestem bardzo z niej dumna.
Dzisiaj dla odmiany inny nieco deser, z którego także jestem dumna, nie będę tego ukrywać 
Deser bardzo cieszy dzieci, nawet te całkiem duże, ale dorośli też robią „WOW” na jego widok.
Rzeczywiście babeczka jest całkiem imponująca 
Pisałam przy marchewkowym bezglutenowym, że będzie seria babek 
No i jest kolejna.
Deser ten to kompozycja galaretek.
Z czego jedną część każdego koloru mieszamy z odrobiną mleka zagęszczanego, a potem zalewamy foremkę w odpowiednich kolejnościach.
I to jest najbardziej czasochłonna część przygotowywania deseru.
A warstw mamy tu 10 więc trzeba sporo czasu na przygotowanie.
Ja zabrałam się za niego wieczorem i to nie był najlepszy pomysł, bo ostatnią część zalałam po ponad 4h…
A poza tym deser nie wymaga dużo pracy i naszego wkładu pracy.
Forma – u nas na babkę, przez co deser ma ciekawy kształt. Ważne aby mieściła 2,5 litra płynu bo tyle łącznie mają galaretki.
Galaretki – sztuk pięć, warto wybrać takie o intensywnym kolorze, u nas 4 były z firmy Wodzisław która rzeczywiście ma mocne i nasycone kolory.
No dobrze, do dzieła, zróbcie frajdę swoim pociechom tym małym i tym dużym 
Składniki na 2,5 litrowy tęczowy deser:
- 5 galaretek o intensywnym kolorze
- 250 ml mleka zagęszczonego niesłodzonego (u nas gostyńskie w wersji light)
- gorąca woda
Galaretki możemy przygotować wszystkie na raz lub robić partiami.
Ja zdecydowałam się robić partiami i studzić na dworze, aby szybciej gęstniały. To co zauważyłam to że części z mlekiem gęstniała zdecydowanie szybciej i potem musiałam je nieco podgrzewać w mikrofali aby dobrze się rozprowadzały po formie.
Szykujemy szklanki lub miseczki o pojemności około 300 ml.
każdy kolor galaretki dzielimy po połowie na dwie szklanki/miseczki (czyli jak robimy wszystkie na raz to będzie nam potrzeba 10 szklanek/miseczek – dlatego ja robiłam partiami :)).
Do jednej szklanki z galaretką wlewamy 250 ml gorącej wody, do drugiej 200 ml, mieszamy do rozpuszczenia galaretki i pozostawiamy do ostygnięcia. Gdy galaretka ma już temperaturę pokojową do tej gdzie wlewaliśmy mniej wody dodajemy 50 ml mleka, mieszamy i odstawiamy do ostygnięcia.
W pierwszej kolejności do formy wlewamy galaretkę z 250 ml wody, wstawiamy do lodówki do zastygnięcia, gdy zastygnie wlewamy na nią galaretkę z mlekiem tego samego koloru.
Tak samo robimy ze wszystkimi galaretkami.
Kolory ustawiamy dowolnie 
Gdy forma jest już całkiem wypełniona wstawiamy na kilka godzin do lodówki.
Przed podaniem zanurzamy na moment formę w ciepłej wodzie aby deser łatwiej wyszedł z formy. Teraz trzeba dość sprawnie przełożyć go na paterę. Ja przyłożyłam paterę do formy (trzeba od razu wymierzyć dobrze aby było równo bo potem nie będzie już szans na przesunięcie) i szybkim ruchem odwrócić całość. Delikatnie podnieść formę, pozostawiając deser na paterze 
Deser trzęsie się potwornie, jak to mówią „trzęsiesz się jak galareta” i tu dobrze to widać 
Kroić i podawać na talerzykach.
Przechowywać w lodówce.
Smacznego!